Pierwszy trening agility w 2013 :)

W sobotę udaliśmy się na pierwszy trening agility w nowym roku! :)
 Umówieni w hali przy sportowej strzelnicy (nieczynnej) punkt 8:30
 Ja, masochistka, zrywam się o 7 rano.
 Wsuwam do otworu gębowego kanapkę.
  Oglądam telewizyjny syf.
 A później...
...wkładam na siebie parę szmatek zacnie nazwanych ubraniami, wykonuję epicki śliiizg do kuchni po szyneczkę, wkładam czarne buciory, kurteczkę a'la Pan Żul Heniek, wypycham dziurawą kieszeń szarpakiem, pakuję na szybca wodę do torby (po czym rzeczona torba ląduje na mym ramieniu), saszetkę na smaczki zaciskam wokół pasa, skaczę na szafę po smycz, a potem ze smyczą daje nura w stronę podłogi by zapiąć piłkopyszczaka, po czym oboje sfrunęliśmy ze schodów do zacnej renówki stojącej na parkingu.

  W końcu dotarliśmy na miejsce.
  Psy w hali: cocker spaniel Kochi i yoreczka Kropka należące do naszej instruktorki, caviś Magnus dziewczyny niewiele młodszej ode mnie, mój łowczarek. Później doszedł do nas pięciomiesięczny bobtail Neshi wielkości dorosłego onka :)
Laki zaczął...fatalnie. Może lekko przesadzam, ale faktem jest, że był totalnie niepewny i rozproszony. Wobec tego dostałam przykaz rozkręcenia psa. Została nam pożyczona piankowa piłeczka, więc dawaj, rozkręcam Młodego.
  W miarę upływu czasu Lakisław przekonał się do tego miejsca. Sztuczkował, był skupiony, ładnie biegał. I przy okazji totalnie mnie zszokował. Czym? Ano tym, że znakomitą większość godzinnego treningu przepracował na owej piankowej piłeczce ;) I to tak jak na smaczkach. Ta sama jakość pracy :) Poza tym aportował często niezachęcany przeze mnie smaczkami.
  Przy okazji dodam iż tak od połowy treningu szelt był bez smyczy i nie zwiewał do psiaków :) Jak nic nie robiliśmy do siedział lub leżał przy nodze i lampił się na psiaki :)
 Pod koniec treningu biegaliśmy mini-torek złożony z hopki, tunelu, hopki.

 Po wszystkim zostało spakowanie przeszkód do samochodu instruktorki oczywiście w towarzystwie biegających wszędzie Lakiego, Kochiego i Kropki :)

Dostaliśmy zadanie domowe: ćwiczenie komendy wysyłającej na przód, ćwiczenie zmiany (bodajże belgijskiej) :)
Cóż trening uznaje za bardzo udany i z niecierpliwością czekam na kolejną sobotę by wymęczyć siebie i Futro :)


EDIT: Laki naumiał się sztuczki, której długo nie mogłam go nauczyć- stania na tylnych łapach :-)

Komentarze

  1. Gratuluję udanego treningu ;)
    Laki świetnie sobie radzi w agi i liczę, że kiedyś wystartujecie w zawodach :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie- miło byłoby popatrzeć na agilitującego Lakisia wśród gapiów, na trybunach :)
    Teraz czekam jednak na zdjęcia z treningów, mam nadzieję,że takowe się pojawią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Pewnie mieliście frajdę. :)
    Również czekam na zdjęcia i życzę
    jak najwięcej sukcesów!

    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje gratulacje! :) Tylko patrzeć, jak Futro zacznie zawstydzać okoliczne bordery. Z takim powerem i dla flyballowców byłby prawdziwym skarbem. Może kiedyś się zakręcicie? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie jakaś notka tutaj u Ciebie :D
    Super, że Laki się rozkręcił :) Pewnie fajnie Wam leci czas na tych treningach :)
    Czekam na następne relacje.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! Cieszę się , że trening Wam sie udał ;) Powodzenia na przyszłych i mam nadzieję , że kiedyś zobaczę Was na zawodach agi :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajny blog, będę często wpadać , zapraszam tez do mnie:)mam nadzieje że znajdziecie coś ciekawego dla siebie, też planuje trenować moją sunie w kierunku Agility wiec wiele postów bedzie w tej kategori, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty